Bez kategorii

Parkując (auto)Busquetsa

Parkując (auto)Busquetsa

Busquets – walczak i bezkompromisowy defensywny pomocnik, a jednocześnie człowiek skromny i ułożony. Ledwo 22-letni mistrz świata i zdobywca 6 tytułów z Barceloną. Czy będzie następcą Xaviego? Rozważania na temat gry Sergio, jego postawy, drogi do pierwszego składu Barcelony na podstawie przeprowadzonego z nim samym wywiadu. Zapraszam.

Cichy, spokojny. Pozbawiony blasku, ale wciąż wyjątkowy. To niektóre z przymiotników, które przychodzą na myśl na temat syna barcelońskiej ziemi Sergio Busquetsa. Urodzony i wychowany jako cule, Busquets doszedł od zera do bycia częścią aparatury nie tylko Barcy Pepa Guardioli, ale także Hiszpanii prowadzonej przez Vincente Del Bosque. Mając 22 lata, wygrał już wszystko, co było do wygrania, a jego reputacja jako jednego z najlepszych młodych pomocników na świecie jest tylko potwierdzana przez zainteresowanie Chelsea, Arsenalu, czy Manchesteru City zazdrośnie spoglądających na wychowanka Blaugrany.

Z ojcem, Carlesem Busquetsem, grającym jako bramkarz Barcy, Sergio nie miał wielkiego pola manewru przy wyborze klubu. To, że będzie tak istotnym członkiem najlepszej drużyny w historii futbolu wyglądało na zaskakujące dla pomocnika, który udzielił wywiadu dla Four-Four-Two.

„Jak wielu bramkarzy, mój ojciec był oryginałem, ale jednocześnie bardzo poważnie traktował temat edukacji. Kazał mi pracować ciężko w szkole, więc właśnie to starałem się robić. Myślę, że poszedłbym na uniwersytet, ale piłka nożna stała się ważniejsza i nagle mając 18 lat grałem w Barcy” Sergio mówił o swoich początkach, pokazując jak szybko odnalazł się w życiu w tym z czego jest obecnie najbardziej znany – futbolu.

Ale chyba właśnie dzięki temu możemy zobaczyć dlaczego ten młody człowiek jest tak wartościową postacią dla obecnego trenera, Pepa Guardioli, który chce, by jego gracze byli nie tylko utalentowani technicznie, ale także inteligentni, zaangażowani i zawsze chętni do nauki. Wydaje się to być czymś, co Sergio pokazuje w codziennym treningu, a jego pragnienie rozwoju nie pozostaje niezauważone przez kolegów z drużyny. A propos pozostałych graczy Barcy, Andres Iniesta powiedział: „[On jest] Cichy i skoncentrowany poza boiskiem. Kocha trenować i zawsze jest pierwszym, który przyjeżdża rano. Kocha grać – ten entuzjazm towarzyszy mu każdego dnia.”

Nic dziwnego, że Pep ceni tak bardzo jego talent. Nie na darmo dwaj z najlepszych defensywnych pomocników świata (Yaya Toure i Javier Mascherano) zostali posadzeni na ławce Barcelony z powodu uwielbienia trenera dla umiejętności Busquetsa. Wszystkie doniesienia o chłopaku urodzonym w Sabadell, małym mieście w pobliżu Barcelony, potwierdzają jego zaangażowanie, które pomimo młodego wieku pozwala mu świecić przykładem na placu gry i poza nim.

Wróćmy do momentu, w którym Pep przejął drużynę. Zmienił zasady co do punktualności i opieszałości oraz wprowadził swoistą więź i ścisłą, wysoką etykę pracy z drużyną. Kilku graczy zostało ukaranych i odsuniętych od grupy. Z drugiej strony Busquets wiedział, czego oczekiwać i postanowił nie kusić losu. Podążając za Pepem od Barcy B do pierwszego zespołu, wydaje się, że to właśnie Sergio byłby wskazany przez Guardiolę jako piłkarz z nastawieniem, którego najbardziej oczekuje.

Zapytany o to, jak ważny Pep jest dla jego kariery, pomocnik przyznaje jak wytyczne Guardioli pozwoliły mu się rozwinąć. „Ogromnie. Grałem dla niego w drugiej drużynie, potem w 2008 przeniósł mnie do pierwszego składu. Pokazał absolutną wiarę we mnie i grałem w każdym meczu, mimo , że miałem konkurencję na moją pozycję w postaci kilku bardzo dobrych graczy. Powiedział mi bym się cieszył grą i wcale się nie denerwował. Stwierdził, że nie ma żadnej presji, ponieważ jestem wystarczająco dobry. Miałem szczęście, że wszystko szło dobrze od samego początku. Wywalczyliśmy mistrzostwo pod koniec mojego pierwszego sezonu.”

Ale czy wszystko szło dobrze od samego początku?
Pierwsze opinie na temat Sergio zawierały pytanie, czy jest on wystarczająco dobry na Barcę. Oskarżano Busiego o brak przystosowania do katalońskich standardów i gdy wiele głosów wzywało do dania szansy młodemu wychowankowi, jeszcze więcej z nich nie oszczędzało go wcale, skazywało na porażkę i jak najszybszą sprzedaż. Mnogie były opinie, że jest za słaby w odbiorze piłki, zbyt lekkomyślny przy jej wyprowadzaniu i nie zasługuje na miejsce w pierwszej jedenastce na rzecz bardziej doświadczonego Toure.

Czasy się zmieniły. Yaya odszedł, a Sergio staje się lepszy z meczu na mecz.
Na tę chwilę wygląda na to, że Sergio zaimponował fanom w ten sam sposób jak miało to miejsce w przypadku Pepa – swoją pracowitością, spokojem i wytrzymałością zmienił zdanie wielu. Oczywiście, wciąż może być trochę niestaranny przy wyprowadzaniu piłki, a odbiór czasem zawodzi, ale jego obecność na boisku wprowadza dużo większy spokój niż jakiś czas temu – oczywiście pisząc o tym z perspektywy kibica – czego Pep był świadom od samego początku. Dodając do tego odkrycie, jakim jest jego umiejętność rozdzielania podań, niespodziewanie gracz będący obiektem drwin najwyraźniej zrobił krok w przód, aby być może zostać jednym z najważniejszych graczy w historii klubu – zgodnie z uczuciami fanów, Sergio jest jednym z tych, którzy są kandydatami do przejęcia schedy po Xavim.

Być może, to nie tylko dobra technika i wizja gry sprawiają, że fani wygłaszają peany na jego temat. Może jak Xavi, Iniesta i Messi przed nim, to zasługa jego charakteru i osobowości. Jak przed chwilą wspomniani, jest skromny i powściągliwy, nigdy nie stawiając siebie ponad klub. Na pytanie jak ukształtowały go drużyny młodzieżowe, odpowiedział: „Uczą nie tylko jak być dobrym graczem Barcy, ale także jak być członkiem Barcelony: rozumieć czym jest ten klub i co znaczy dla ludzi w Katalonii.” Lekcja, z której chłopak wyciągnął odpowiednie wnioski.

Ale oczywiście wpływ na to jakim człowiekiem i graczem został Sergio miała nie tylko La Masia. Niezaprzeczalnie pomogło także bycie synem profesjonalnego piłkarza. „On [mój ojciec] nauczył mnie wiele o tym jaką mentalność powinien mieć prawdziwy profesjonalista: pracować ciężko, słuchać trenerów, nie posiadać wielkiego ego. Brzmi to bardzo prosto, ale widziałem wielu utalentowanych dzieciaków opuszczających Barcelonę, ponieważ nie potrafili się tego nauczyć.”

Omawiając, co znaczy mieć ojca grającego w pierwszym składzie Barcy, Sergio ujawnia pewne szczegóły, które z pewnością wystarczą, by wzbudzić zazdrość każdego fana. „Brał mnie do szatni i pamiętam spotkanie piłkarzy takich jak Rivaldo i Figo. Widzę obecnych graczy przyprowadzających swoje dzieci i zawsze traktuję je wyjątkowo, bo całkiem niedawno, to ja byłem na ich miejscu.”

Być może to tłumaczy dlaczego, gdy był trochę starszy od owych dzieci, Busquets nie obawiał się wchodząc do szatni wypełnionej ludźmi takimi jak Eto’o, Messi, czy Puyol, gdyż czuł się prawie jak w domu. Był przyzwyczajony do oglądania swoich bohaterów z bliska, swobodnie poruszając się między nimi.

Co z jego obecnym życiem? „W jednej minucie nikt mnie nie poznawał, a w kolejnej grałem dla Barcelony i byłem mistrzem świata. To było dla mnie jak sen, ale nic nie zmieniło się w moim barrio (osiedlu klasy robotniczej, sąsiedztwie): moi przyjaciele to te same osoby co kiedyś. Ludzie chcą z tobą więcej rozmawiać i są bardzo życzliwi. Gdziekolwiek się nie zjawisz, ludzie zawsze proszą o wspólną fotografię, czy autografy.”

A jednak chłopak z barrio żyje tak jakby nic się nie zmieniło. Może dlatego, że rzeczywiście nie miało to miejsca. Wciąż jest tym cichym, skromnym defensywnym pomocnikiem, który stroni od rozgłosu, dopóki nie wykona swojej pracy. Pracy w którą się angażuje, nie tylko dla chwały, ale także dla wyzwań. Obok Xaviego, Iniesty i Messiego, Busquets ma największą umiejętność przyciągania fauli przeciwnika; skręca, odwraca się, czuje każde dotknięcie i przewraca się. To nie jest krytyka, to komplement. To wcale nie nurkowanie. To zaproszenie oponenta do zrobienia tego, czego nie chcą robić – sfaulowania cię – poprzez własne zdolności techniczne.

Wielu mówi, że Sergio nie jest odpowiednio silny, czy stabilny do twardszych, bardziej fizycznych meczów. Choć jest to z pewnością część jego sposobu gry, wciąż może ten element ulepszyć. To te malutkie szczegóły wymienione powyżej sprawiają, że Pep pokłada wiarę w 22-latku. Z pewnością robi to ze świadomością, że jego zawodnik ma nosa do wychodzenia z ciężkich sytuacji. Lecz gdy będzie potrafił przeciwstawić się wszystkim trudnościom, wtedy dopiero będzie godny korony Xaviego.

Mimo, że wydaje się, że Sergio cieszy wyzwanie do pojedynku fizycznego podczas meczu, wspomina on historię za czasów gry w Barcy B. „Pamiętam jedno spotkanie, w którym ludzie wykrzykiwali każdego rodzaju groźby w naszym kierunku, tak samo gracze przeciwnika. Większość z nas miała 18 lub 19 lat, a graliśmy przeciwko 34-latkom, którzy marzyli, by być w Barcy. To mnie nie wystraszyło. Nie jestem przeciwko temu aspektowi gry. W rzeczywistości lubię agresywny styl – jestem z barrio, więc nie bałem się tam grać, ale niektórzy koledzy nie kryli zdenerwowania po uczestnictwie po raz pierwszy w takim incydencie.”

Tak spokojna głowa tłumaczy, dlaczego Pep i Del Bosque nie mają wątpliwości przy wprowadzaniu Busquetsa w taki etap, na którym wielu innych młodzianów często się łamało – decydujące mecze w Lidze Mistrzów i mistrzostw świata dowodzą, że nie ma ku temu wahaniu powodów.

Więc jaka jest przyszłość tego młodego człowieka? Są dwa interesujące punkty poruszone podczas tego wywiadu – oba skupiają się na tym, gdzie widzi swoją przyszłość, na boisku i poza nim.

Zapytany, czy widzi siebie kiedykolwiek dołączającego do największego wroga – Realu Madryt, Busquets odpowiedział, „Jest wiele klubów, do których wolałbym dołączyć dużo bardziej niż do Realu Madryt. Dla mnie, Katalończyka, który gra dla Barcy, gra w Madrycie – to byłoby bardzo trudne.”

Z pewnością była to dyplomatyczna odpowiedź, ale wydaje się, że przekazuje, że Barcelona jest miejscem idealnym dla Busiego. Pewne rzeczy mogą się zmienić i nie byłoby zaskoczeniem widzieć Real próbujący zachwiać wiarą chłopaka. Ogólnie rzecz biorąc, według tego, co można było usłyszeć wcześniej, nie wygląda na to by akurat on kiedykolwiek zrobił to, co zrobił kiedyś Figo.

Drugi interesujący punkt pojawia się, gdy Busquets odpowiada na pytanie dotyczące jego roli w drużynie. „To zależy od przeciwnika. Mogę być tylko defensywnym pomocnikiem, próbującym przerywać grę. Mogę też grać trochę bardziej z przodu, co tylko zechce trener. Zrobię co każe.”
Taka wszechstronność i gotowość dobrze wróży na przyszłość, jednocześnie przywodząc na myśl kilka kwestii. Jeśli potrafi uczynić krok w przód, by stać się „reżyserem gry”, to czy wtedy musimy naprawdę rozważać, czy w ogóle potrzebujemy Cesca, bądź Pastore? Może Mascherano będzie grał za plecami Busiego do czasu aż wdrożony z Barcy B zostanie Oriol Romeu?

Należy powiedzieć, że w poprzednim sezonie Sergio był swego rodzaju ciężarem; oddawał piłki za darmo, za łatwo się przewracał i często nie trzymał pozycji. Czy chciano, by odszedł? Nie. Czy chciano, by Yaya dostał więcej szans? Na pewno. Potem przyszedł czas mistrzostw świata i można było zobaczyć krytyków częściej kiwających głową z podziwem, niż kręcących z dezaprobatą do pracy wykonywanej przez Sergio. Można było zaobserwować jego dorastanie do roli, stawanie się graczem, co do którego Pep był pewny, że będzie właśnie tak dobry. A on sam robił swoje z charakterystyczną pewnością siebie.

W tym sezonie jest jednym z naszych najbardziej równych i mocnych graczy. Pokazał większe wyczucie pozycji, jednocześnie poprawiając to, jak się prezentuje podczas pojedynków fizycznych. Czy jest już gotowy, by zastąpić Xaviego? Nie do końca, ale ze względu na wiarę pokładaną w nim przez Pepa, wydaje się, że dostanie szansę udowodnienia, że się do tego nadaje. Nie będzie to nic dziwnego, jeśli mu się to uda.

Zadam to pytanie raz jeszcze – czy Sergio Busquets jest już wystarczająco dobry? Czekam na odpowiedź, ale myślę, że może wszyscy już ją znają.

Udostępnij

O autorze