Valencia 0-1 Barcelona: obie strony próbują różnych ustawień, ale wracają do zwykłej taktyki. Messi strzela gola, ale czy zastanawialiście się dlaczego właśnie po takiej akcji? Wyjaśnienie w artykule.
Wyjściowa jedenastka
Lionel Messi miał gorszy dzień, a mimo to zdobył zwycięską bramkę i Barcelona tymczasowo uzyskała dziesięć punktów przewagi nad Realem (w czwartek zmiażdżył Malagę 7-0 i wciąż traci siedem 'oczek’).
Unai Emery próbował Juana Matę jako klasyczną dziewiątkę cały tydzień na treningach, więc użył go właśnie w tej roli podczas meczu, a Valencia wyszła na spotkanie bez nominalnego snajpera. Miało miejsce także przetasowanie w defensywie i dwóch bocznych obrońców zostało użytych jednocześnie na lewej flance.
Pep Guardiola pominął Pedro w wyjściowej 11. Zarys taktyki nie był jasny aż do momentu rozpoczęcia faktycznej gry, gdzie okazało się, że Sergio Busquets gra jako trzeci środkowy obrońca.
Pierwsza połowa była podobna do tej z przegranej na Emirates z Arsenalem. Przeciwnicy Barcelony wydawali się radzić sobie całkiem dobrze, a pomimo tego Barcelona potrafiła stwarzać sobie sytuacje – Messi zmarnował dwa razy „sam na sam”. W związku z tym trudno powiedzieć, który menadżer miał przewagę, ale w trzecim meczu z rzędu między tymi dwiema stronami, miała miejsce intrygująca taktyczna bitwa.
Taktyka Valencii
Nagłówek artykułu jest być może nieco mylący, podstawowe ustawienie Valencii było takie samo jak zwykle, 4-2-3-1. Jednak nie można pominąć faktu, że Mata jest zupełnie innym typem zawodnika od Roberto Soldado, człowieka, który zazwyczaj gra na szpicy. Soldado to klasyczny środkowy napastnik: silny, dobry w powietrzu i doskonale wykańczający akcje. Mata jest raczej „dziesiątką”, kimś, kto gra między liniami pomocy i ataku i stwarza szanse dla innych, dlatego, gdy formacja była ta sama, to system gry był różny od zazwyczaj stosowanego.
Mata grał krótkimi podaniami i próbował skupiać obrońców na sobie, ale Barcelona grająca trójką z tyłu, była stosunkowo mało wzruszona jego ruchami w kierunku piłki – jeden obrońca mógł wyjść z linii (Busquets, Gerard Pique i Eric Abidal są skłonni do wypuszczania się z linii defensywy) i nie było widocznych luk.
Taktyka Barcelony
Formacją Barcelony było wyraźne odejście od ich zwykłego 4-3-3. Sergio Busquets zagrał w środku obrony, co robił już wcześniej z dobrym skutkiem. Tym razem było nieco inaczej – wcześniej grał w ramach czwórki graczy z tyłu, gdzie jednak nic się nie zmieniało taktycznie, ewentualnie było to 3-4-3 (na przykład przeciwko Atletico). Dla Barcy często przechodzącej do tego systemu, gdzie grają 4-3-3, z wracającym Busquetsem i skrzydłami poruszającymi się w górę boiska, była to stosunkowo wygodna opcja.
W tym meczu Guardiola zdecydował się na wykorzystanie Javiera Mascherano przed defensywną czwórką, a pominął w wyjściowej jedenastce Pedro. Oznaczało to, że Barcelona grała tylko dwójką z przodu, która nie tylko ogranicza ich możliwości ataku, ale także zmienia sposób, w jaki operują skrzydła w stosunku do 3-4-3. W meczu z Atletico, Dani Alves i Maxwell powodowali znaczne zagrożenie, a ponieważ trójka z przodu Barcelony ścieśniała pole gry, z kolei zmuszała defensywę przeciwnika do zawężania własnego pola gry i zwolniło to miejsce na bokach. Stamtąd Alves i Maxwell mogli szarżować bardzo często nie będąc krytymi – czy też zmuszając przeciwników do tworzenia sześcioosobowej formacji obronnej poprzez cofnięcie się skrzydłowych.
Pole bitwy
Tak stało się tutaj już kilka razy wcześniej – zanim Valencia zdała sobie sprawę, że przeciwko dwóm napastnikom nie musi angażować tylu graczy w defensywę. Ich środkowi obrońcy zajmują się Messim i Davidem Villą, a jednocześnie skrzydłowi są stosunkowo bezrobotni. Bronili się jednak w niesymetryczny sposób – z dwoma bocznymi defensorami po lewej stronie (tę samą taktykę Emery zastosował z pewnymi sukcesami na Camp Nou), Jeremy Mathieu zajmował się Danim Alvesem, a Jordi Alba zacieśniał formację. Oznaczało to , że gdy skrzydłowi obrońcy Barcy ruszali do przodu, Valencia broniła 5 przeciw 4 – znacznie lepiej niż 4 kontra 4 lub 6 kontra 4, ponieważ mieli wolnego piłkarza z tyłu, będąc jednocześnie w stanie konkurować w środku pola.
Przeciwna strona była ich największym zmartwieniem. Z Pablo Hernandezem nie kryjącym tyłów tak samo, jak Mathieu i schodzącym do środka podczas ataku (prawdopodobnie próbując wykorzystywać przestrzeń utworzoną przez Matę), Adriano miał dużo swobody po lewej stronie. Raz po raz, Barca dogrywała piłkę do niego „jeden na jeden” z Mariusem Stankeviciusem, ale nie udało mu się skorzystać z danego mu czasu i przestrzeni. Może korzystniejsze dla Barcelony byłoby wstawienie kogoś innego z lewej strony boiska – Villi, Andresa Iniesty, czy Abidala – aby pomóc, a nawet, jeśli byłby tu przesunięty inny gracz Valencii, to stworzyłoby się miejsce w środku, gdzie Iniesta i Xavi Hernandez byliby niekryci.
Mecz został rozegrany w szybkim tempie, z obiema stronami grającymi wysokim pressingiem. Spotkanie było w istocie jedną wielką walką pomocników i wydawało się, że gol padnie tak szybko, jak tylko jedna ze stron przełamie wysuniętą linię obrony przeciwnika. Największe szanse stworzono właśnie w ten sposób – Messi minimalnie przestrzelił, a „gol” Alby nie został zaliczony po kontrowersyjnym spalonym. Z punktu widzenia Barcelony, stosowanie (wąsko ustawionej) dwójki z przodu skutecznie zmusiło ich do grania środkiem, zwłaszcza z powodu dobrego krycia Alvesa i braku ostatniego, kluczowego podania od Adriano.
Druga połowa
Formacja Barcelony po roszadach w 63 minucie
Emery postanowił zmienić stan rzeczy w przerwie. Zdjął Joaquina (który grał nietypowo w środku, za głównym napastnikiem (kolejny „środkowy skrzydłowy”)) i wprowadził w jego miejsce Soldado, z Matą przesuniętym na „dziesiątkę”. To było potwierdzenie, że strategia drużyny z Walencji naprawdę nie była skuteczna, jeśli chodzi o atak – Mata nie wypracowywał wolnej przestrzeni, ani nie powodował wielu problemów dla środkowych obrońców Barcelony.
Gra nadal opierała się na tej samej strategii, choć z Soldado z przodu, Valencia była większym zagrożeniem bramki Pinto. Stworzyli kilka szans, a boczni obrońcy Nietoperzy grali całkiem skutecznie.
Zmiana w Barcelonie
To zagrożenie z wychodzącymi obrońcami (jak również dążenie do ataku przy stanie 0-0) zmusiło Guardiolę do ściągnięcia z ławki Pedro. Zastąpił Mascherano, a Barca wróciła do swojego zwykłego 4-3-3, z Messim w środku, oraz Villą i Pedro na bokach.
Barcelona wyglądała znacznie bardziej komfortowo w tej formacji – grali teraz 2 na 1, a nie 3 na 1 przeciwko obrońcom, nie byli już tak często podwajani na skrzydłach i atakowali dużo szerzej, co jest tak ważnym aspektem ich gry. Oznaczało to także, że strony były bardziej naturalnie „dopasowane” do poszczególnych indywidualnych pojedynków na całym boisku, co spowodowało, że Barcelonie grało się łatwiej i efektywniej.
Gol
Co najważniejsze, dwóch graczy, którzy przenieśli się do obrony, czyli Alves i Adriano, pozostali zagrożeniem w ofensywie. Alves nadal był kryty przez Mathieu, ale Adriano wciąż miał wolną przestrzeń na lewej flance i wreszcie dograł dobrą piłkę do Messiego, który wcisnął futbolówkę do siatki w 77 minucie.
Emery rzucił do ataku w ostatnich 10 minutach wszystkich graczy jakich tylko mógł do tego celu wykorzystać, ale Guardiola wprowadził Maxwella i Seydou Keitę, aby utrzymać kontrolę nad spotkaniem i Barcelona dotrwała do końca z zadowalającym ich wynikiem 0-1.
Wnioski
Miała miejsce fascynująca taktyczna walka, choć można powiedzieć, że dla obu drużyn ich wyjściowe formacje nie spełniały do końca swoich ról. Fałszywa dziewiątka Valencii nie poczyniła zbyt wiele szkód mając za plecami trójkę środkowych obrońców (co samo w sobie jest ciekawym pomysłem), podczas gdy Barca nie sprawowała się za dobrze na skrzydłach.
Ze względu na charakter wyniku należy stwierdzić, że zmiana taktyki Guardioli była skuteczniejsza. Pozostaje pytanie, czy był to dobry ruch, aby rozpocząć od 3-5-2 i przejść do 4-3-3, czy też po prostu należało zacząć 4-3-3 od samego początku spotkania.
Ostatni punkt – Barcelona miała „tylko” 61% posiadania w meczu i jest to jeden z dwóch najniższych wyników w tym sezonie – drugi miał miejsce również przeciwko Valencii. To sugeruje, że taktyka Emery’ego sprawdziła się w środku pola (na pewno Xavi i Iniesta nie byli tu postaciami najbardziej znaczącymi), ale również wskazuje, że Valencia ma dobrze grających piłką pomocników i skłania do refleksji nad faktem, że ich boczni obrońcy byli często niekryci do momentu, aż Barcelona zmieniła swoje ustawienie.